Dlaczego i w jaki sposób rodzic powinien mówić swojemu dziecku NIE - Jesper Juul "NIE z miłości"25/1/2019 Jesper Juul, duński terapeuta rodziny i pedagog, jest autorem książki „NIE” z miłości. Mądrzy rodzice - silne dzieci, którą chciałabym polecić każdemu z rodziców. Gdy sobie tak myślę, co napisać o tej książce, to dochodzę do wniosku, że najchętniej zacytowałabym ją w całości, gdyż zawiera w sobie tyle praktycznych i ważnych myśli i założeń, że każdy powinien ją poznać. Skoro jednak nie mogę przepisać tutaj całej książki, postaram się ukazać jej najważniejsze myśli i przesłanie, a wszystkich zachęcam do lektury.
Każdy członek rodziny powinien być darzony takim samym szacunkiem, ale nie wynika z tego, że wszyscy członkowie rodziny mają takie same prawa i obowiązki. Dzieci w wieku od roku do pięciu lat
DZIECI NIE ROZRÓŻNIAJĄ TEGO, NA CO MAJĄ OCHOTĘ OD TEGO, CZEGO NAPRAWDĘ POTRZEBUJĄ. To rodzice muszą być świadomi tej różnicy. "Dziecka nie da się rozpieścić dawaniem mu za dużo tego, czego naprawdę potrzebuje. Rozpieszczone dzieci to te, które nie potrafią zaakceptować słowa NIE. Liczą, że ich życzenia będą natychmiast spełniane – i zachowują się roszczeniowo. Jednak tak rozwijają się tylko te dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne".* Dzieci w wieku 10-14 lat
Kiedy dzieci mają 10-14 lat, rodzice powinni próbować nieco inaczej postrzegać swoją odpowiedzialność. "Od tej pory będą bardziej funkcjonowali jako „sparingpartnerzy” – czyli partnerzy, którzy w celach treningowych stawiają dzieciom maksymalny opór, ale wyrządzając jak najmniejszą szkodę."* Nastolatki
Kierowane do dziecka NIE powinno mieć charakter osobisty i nie może zawierać w sobie agresji i krytyki. NIE powinno wypływać z naszych przekonań, doświadczeń, uczuć i granic. Dzieci, wobec których stosuje się takie NIE, szybko nauczą się rozpoznawać potrzeby i granice innych ludzi. "NAJLEPSZYM PREZENTEM, JAKI RODZICE MOGĄ DAĆ DZIECKU, JEST ŚWIADOMOŚĆ, ŻE MYŚLĄ TO, CO MÓWIĄ I MÓWIĄ TO, CO MYŚLĄ." * * Jesper Juul „NIE” z miłości. Mądrzy rodzice - silne dzieci,
0 Komentarze
Karmnik postawiliśmy, gdy pojawił się pierwszy śnieg, ale w tym roku, w przeciwieństwie do ubiegłego, niewielu ptasich gości go odwiedziło. Dzisiaj jednak, prawdopodobnie na skutek nagłego ataku zimy po wczorajszych roztopach, w naszym karmniku pojawił się dzięcioł. Nie było go tutaj od zeszłorocznej zimy, więc bardzo się ucieszyłam, gdy go zobaczyłam. Ucieszył się również Jaś, który na jego widok przywarł nosem do szyby i z zaciekawieniem go obserwował. Później jednak zastukał radośnie w okno, na skutek czego spłoszony ptak odleciał. To krótkie wydarzenie pozwoliło mi na wyjaśnienie Jasiowi, że przy ptakach trzeba być cicho i trzeba je dokarmiać, by mogły przetrwać zimę. Nie wiem, ile z tego zrozumiał, ale wiem, że lekcja ta powtórzy się jeszcze wiele razy i na pewno przyniesie efekt w przyszłości. „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał” 😊 Przez wiele lat dorosłego życia miałam dylemat, czym obdarować moją jedyną babcię w Dzień Babci. Babcia co roku powtarza, że nie chce prezentów, niczego jej nie potrzeba, a najważniejsza jest dla niej pamięć. Rozumiem to, ale przecież głupio przychodzić w odwiedziny z pustymi rękami, a symboliczne „słodkości”, ze względu na stan zdrowia, nie są babci zalecane. Z kolei kwiaty na babci nie robią wrażenia. Problem rozwiązał się wraz z pojawieniem się Jasia. Super, można zrobić laurkę, która zazwyczaj - może niesłusznie (jak myślicie?) - kojarzy się wszystkim z przedszkolem i plastyką w najmłodszych klasach podstawówki. Myślę, że to naprawdę jest dowód pamięci i miłości, gdyż wymaga wkładu własnej pracy i poświęcenia czasu (zapewne więcej, niż podczas wizyty w sklepie, w celu zakupu prezentu), więc cieszę się, że mam okazję „pomóc” w jej przygotowaniu. Poza tym, laurkę można postawić na półce czy biurku, a czekoladki czy kwiaty szybko przechodzą w niepamięć, choć też na pewno sprawiają radość.
W pierwszej kolejności wydrukowałam napisy: „Dzień Babci” i „Dzień Dziadka”. Następnie pomalowałam rączkę Jasia farbą plakatową i odbiłam na papierze. Wybrałam kolory czerwony i niebieski, ponieważ miałam kremowy papier i uznałam, że te będą się najładniej odznaczać. Przy ciemniejszym papierze można wybrać jaśniejsze farby. I właściwie w tym momencie chciałam już poprzestać, gdyż jestem zwolenniczką minimalizmu i taka postać laurki wydała mi się wystarczająca. Stwierdziłam jednak, że dziadkowie nie są minimalistami, więc laurki trochę jeszcze przyozdobiłam. Z papieru kolorowego wycięłam płatki kwiatów w kształcie łezki oraz listki, a z odbitej ręki zrobiłam motyle, które pokolorowałam kredkami.
|
AutorWpisy zawierają moje spostrzeżenia, oparte na osobistych doświadczeniach lub zaobserwowane w bliższym lub dalszym otoczeniu. Nie musisz się ze mną zgadzać. Szanuję prawo do posiadania odmiennych poglądów, a nawet uważam, że całe piękno polega na tym, że ludzie są różnorodni i dzięki temu uzupełniają się i nawzajem inspirują. Jeśli zechcesz napisać o swoich doświadczeniach w komentarzach, sprawisz mi wielką radość 😊 Archiwa
Styczeń 2021
Kategorie
Wszystkie
|