Jeśli chcesz, to chętnie się z tobą zamienię. Chętnie posiedzę w domu – zapewne zdarzyło Ci się usłyszeć to zdanie, słyszało je wiele moich koleżanek. Jest to argument, na który wiele kobiet nie znajduje kontrargumentu, gdyż mają świadomość, że po prostu zarabiają mniej i utrzymanie rodziny za ich pensję byłoby niemożliwe. Wiele kobiet jest skłonnych poświęcić swoją pracę i rozwój zawodowy na rzecz rodziny. I nie ma w tym nic złego. Problem jest w tym, że wielu mężów czy członków rodziny nie potrafili tego docenić! Oczywiście są wyjątki, jednak wiele z moich koleżanek zwierzyło mi się, że brak docenienia ich pracy albo brak świadomości, jak wiele pracy jest w domu, jest rzeczą, która najbardziej je boli. Mężowie przychodząc z pracy mają poczucie, że wykonali swoje zadania, widzą efekty swoich działań. A żony są w pracy cały czas, 24 godziny na dobę i niestety często ich wysiłków nie widać, gdyż dzieci bałaganią bez przerwy, a czyste ubranka codziennie stają się bardzo brudne (zwłaszcza gdy niemowlęciu wprowadza się pokarmy stałe lub gdy dziecko uczy się samodzielnie jeść). Powszechnie uważa się, że przebywanie w domu jest mniej stresujące niż praca zawodowa. Kobieta (w niewielkim procencie mężczyzna opiekujący się dzieckiem) nie musi wstawać na konkretną godzinę i myśleć o tym, czy przez korki przypadkiem się nie spóźni, może sobie zaplanować dzień jak tylko zechce, a do tego przebywa z dzieckiem, które kocha - przecież to czysta przyjemność! Poglądy te często wygłaszają same kobiety, które już zapomniały, jak to jest, gdy dziecko jest małe i wymaga nieustannej uwagi. Nie pozwalaj na utrwalenie stereotypu kobiety, która "siedzi w domu i nie pracuje". Droga Mamo, nikt nie widzi tego, że - zwłaszcza na początku - Twoje życie jest całkowicie podporządkowane dziecku, jesteś zmęczona po porodzie, ale nie dajesz sobie taryfy ulgowej i wstajesz do dziecka po kilka-kilkanaście razy w nocy, by je nakarmić i przewinąć. Czasem zdarza się, że zostaje tylko godzina snu do kolejnej pobudki i kolejnego karmienia. Po tylu nieprzespanych nocach nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować. Nikt jednak nie zwolni Cię z Twoich obowiązków, nie weźmiesz sobie L-4. Jeśli dziecko zachoruje, to głównie Ty się zamartwiasz, Ty jedziesz do lekarza i pilnujesz dawkowania leków, wstajesz w nocy, by sprawdzić temperaturę, a gdy dziecko jeszcze nie mówi, musisz nauczyć się rozpoznawać objawy i symptomy, by na czas dostrzec chorobę. Cierpliwie uczysz się rozumieć zachowania dziecka, jego płacz, krzyki, marudzenie, rzucanie zabawkami. Wykonując te wszystkie czynności nie masz nawet czasu, by przygotować sobie coś zdrowego i smacznego do jedzenia, jesz więc to, co jest pod ręką, by tylko zaspokoić głód, a później wszyscy się dziwią, że straciłaś figurę. Można by tu było wypisać jeszcze tysiąc innych czynności. Ty to wszystko wiesz, tylko co zrobić, żeby dostrzegali to również mężowie lub inni członkowie rodziny czy znajomi, którzy widzą tylko to, że w domu „wszystko gra”, a nie zdają sobie sprawy z tego, jakim kosztem to osiągnęłaś. Chyba nie ma złotego środka. Może w przypadku niektórych mężów pomoże zostawienie ich samych na jeden dzień z dzieckiem? Jednak ten sposób nie zawsze może być skuteczny. Dziecko może być głodne, brudne i zmęczone, mąż podenerwowany, ale może do niego nie dotrzeć fakt, że każdy Twój dzień tak właśnie wygląda. W jego przeświadczeniu Twoja sytuacja jest zupełnie inna, Ty sobie przecież z tym radzisz i na pewno nie jesteś tak zmęczona, jak on po tym jednym dniu. Myślę, że największy efekt przynosi rozmowa. Opowiedz mężowi, jak wyglądał Twój dzień, co robiłaś i ile czasu na to poświęciłaś. Nie mówię tutaj o tym, abyś mu wyliczyła, jaka byłaś zapracowana, ale żeby w momencie, kiedy zapytasz go, co wydarzyło się u niego w pracy, opowiedzieć również o swojej pracy. Natomiast gdy ktoś z rodziny lub znajomych zapyta Cię o pracę, nie odpowiadaj: „obecnie nie pracuję, siedzę z dzieckiem w domu”. Sama wiesz, że to „siedzenie” to tak naprawdę ciężka praca. Nie umniejszaj swojej – uważam, że bardzo ważnej, zarówno w rodzinie jaki i społeczeństwie – roli. Drogie zapracowane mamy, czy zgadzacie się ze mną? Jak rozwiązałyście ten problem w Waszych rodzinach lub wśród Waszych znajomych? A może u Was to mężowie podjęli się opieki nad dziećmi, a Wy pracujecie zawodowo?
1 Komentarz
![]() Kliknij tutaj, aby edytować. Większa liczba obowiązków domowych
Do momentu urodzenia dziecka nie narzekałaś na pewno na brak zajęć. Praca zawodowa, sporo czasu potrzebnego na dojazd do pracy, w drodze powrotnej zakupy, w domu szybki obiad i gotowanie czegoś na kolejny dzień, pranie, prasowanie… Zazwyczaj wypełniony był każdy Twój dzień i niewiele czasu zostawało na odpoczynek czy drobne przyjemności. Najczęściej chwila na zatrzymanie i złapanie oddechu następowała dopiero w weekend. A teraz dziecko… Wstawanie w nocy, większe zmęczenie w dzień, organizowanie zabaw, gotowanie obiadków i dużo, dużo więcej zakupów, prania i prasowania. Teraz nie weźmiesz sobie wolnego od dziecka w weekend, żeby odpocząć. Rodzi się więc obawa, jak do tego wszystkiego dołożyć jeszcze pracę zawodową? Dobra organizacja Miej świadomość tego, że kobiety mają ogromne umiejętności organizacyjne. Potrafią myśleć równocześnie o kilku rzeczach: potrafią podczas zmieniania pieluszki sporządzić listę zakupów, czy w czasie gotowania obiadu w myślach zrobić przegląd ubrań, które należałoby wyprać i równocześnie prowadzić rozmowę z dzieckiem. Mężczyźni tego nie potrafią. Pamiętaj jednak, że mimo tych kobiecych zalet warto nauczyć się planowania i przygotowywać tygodniową rozpiskę spraw, które w kolejnych dniach powinny być załatwione. Jeśli zaś nie lubisz takich sztywnych ram, to przynajmniej staraj się codziennie wieczorem pomyśleć, jakie sprawy koniecznie należy załatwić następnego dnia. Tylko pamiętaj, by nic nie planować w łóżku, tuż przed zaśnięciem, bo to może skutecznie pozbawić Cię kilku godzin snu w nocy. Podział obowiązków Drugą, bardzo ważną sprawą jest to, by podzielić się z mężem obowiązkami. Jeśli Ty pracujesz zawodowo i on pracuje zawodowo, to dlaczego tylko Ty miałabyś zajmować się domem? Warto przedyskutować z drugą połówką najlepsze rozwiązanie. Wiem, wiem, my kobiety dokładniej sprzątamy i bardziej uważamy, żeby dziecko nie zrobiło sobie krzywdy, ale uwierz mi, czasem lepiej, żeby pod łóżkiem zostało trochę więcej kurzu, niż żebyś obarczona wszystkimi obowiązkami i do tego pracą zawodową, po kilku tygodniach musiała przemęczona i chora udać się do lekarza. Ja niestety też przeszłam przez etap, kiedy wydawało mi się, że najlepiej będzie, gdy wszystko zrobię sama. Do tego oczywiście założyłam, że doskonale sobie poradzę i było tak rzeczywiście, ale do czasu… Gdy przesadziłam i dopadło mnie przemęczenie, to odbiło się nie tylko na mnie, ale i na całej rodzinie. Przecież nie jest łatwo żyć z ciągle sfrustrowaną i strofującą wszystkich dookoła osobą. A mnie, gdy byłam przemęczona i niewyspana, drażniło po prostu wszystko. Teraz powoli uczymy się z mężem dzielić się obowiązkami (przecież nie musimy towarzyszyć dziecku cały czas w dwójkę, a do pewnego czasu wydawało nam się, że jest to naszym „świętym” obowiązkiem) i tak organizować czas, by każde z nas znalazło chwilę dla siebie. Czy macie jakieś sprawdzone metody podziału obowiązków? Chętnie przeczytam o Waszych sposobach.
Czy poradzę sobie w pracy po długiej przerwie wynikającej z urodzenia dziecka? Myślę, że z tym pytaniem boryka się wiele kobiet. Mnogość obowiązków domowych sprawia, że całkowicie wypełniają one życie świeżo upieczonej mamy: karmienie, usypianie, przewijanie, pranie, prasowanie, i jeszcze obiad dla męża, i koszula na jutro do pracy, a w nocy kilka pobudek, bo dziecko głodne lub doskwiera mu przemoczona pieluszka. Wszystko to powoduje, że jedyne, o czym myśli mama, to chwila wytchnienia i możliwość przespania się kilka minut, gdy tylko dziecko zmruży oczy. Obawy przed powrotem do pracy. Dni szybko mijają, każdy jest podobny do poprzedniego i nie nastraja, a nawet nie daje czasu na to, by myśleć o pracy. Owszem, gdzieś z tyłu głowy tkwi świadomość, że do pracy trzeba będzie wrócić, ale ta myśl, gdy tylko się pojawi, zazwyczaj przerywana jest płaczem dziecka. Gdy jednak zbliża się koniec urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego, następuję uderzenie, jak grom z jasnego nieba: To już! Nadszedł czas! Trzeba wracać. Co zrobić z dzieckiem? Czy zajmie się nim babcia, czy wynająć opiekunkę, a może zapisać do żłobka? I gdy już mama rozwiąże ten problem, staje przed faktem rychłego stawienia się w drzwiach swojego miejsca pracy i wraz z tą wizją pojawiają się w jej głowie coraz mocniejsze obawy: Czy sobie poradzę? W pracy na pewno wiele się zmieniło, kilka osób odeszło, przyszły nowe, czy będzie mi się dobrze z nimi pracowało? Słyszałam, że wprowadzono nowe usprawnienie, systemy, czy szybko się w nie wdrożę? A co z tymi czynnościami i procedurami, które owszem, pozostały niezmienne, ale ja już o nich nie pamiętam? Pamiętam za to jak przyszłam do pracy i uczyłam się tych nowych rzeczy. To był stres, zadawałam wiele pytań. Czy teraz też będę musiała tak dużo się uczyć i ciągle pytać? Jak to odbiorą moi współpracownicy? Pomyślą, że już nic kompletnie nie pamiętam i nie umiem?... Te i jeszcze wiele innych pytań kotłują się w głowie kobiety stojącej przed faktem powrotu do pracy, skutecznie odbierając jej pewność siebie. Czas spędzony w domu jest czasem bardzo wartościowym, chwile z dzieckiem bezcenne, jednak prawdą jest, że zbyt długie przebywanie w domu (czy to po urodzeniu dziecka, czy jako osoba bezrobotna) nie dodaje pewności siebie i budzi lęk przed wyjściem z „bezpiecznego gniazda”. Nie warto jednak skupiać się na samych obawach. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia jesteś w takiej sytuacji. Wiele osób przeszło już tę drogę, a przecież widzisz, że kobiety mające dzieci doskonale radzą sobie w pracy. Być może zapomniałaś sporo rzeczy, ale ta wiedza tkwi gdzieś w zakamarkach Twojej pamięci i trzeba ją tylko odświeżyć. Zobaczysz, że po tygodniu będziesz już normalnie funkcjonować. A nowe systemy i procedury? Trzeba będzie się ich nauczyć, ale na pewno firma przygotuje i udostępni Ci szkolenie lub wyznaczy osobę, która Cię wdroży. Nie warto tracić energii na zamartwianie się, lepiej przeznaczyć ją na mobilizację, na nowe szkolenie czy powtórki z tego, co wymaga przypomnienia. Na pewno masz koleżanki i kolegów, z którymi możesz się skontaktować przed przystąpieniem do pracy. Oni poinformują Cię o zmianach i nowościach. Myślę, że i przełożonemu zależy na tym, abyś wróciła do pracy z dobrym nastawieniem i by przyjęto Cię życzliwie. Skontaktuj się z nim wcześniej, zapytaj, jakie szkolenia Cię czekają. W wielu firmach szkolenia w postaci e-learningu można zrobić w domu. Uważam, że i dla Ciebie, i dla dziecka, korzystny będzie powrót do pracy. Jeśli czujesz potrzebę aktywności zawodowej, to pozostanie w domu będzie dla Ciebie frustrujące. Odczuje to również dziecko. Jeśli będziesz zadowolona ze swojej pracy i nabierzesz pewności siebie, to i dziecko - mając taki wzór - w przyszłości nie będzie się bało wyzwań, nie będzie odbierało pracy zawodowej jako przykrego obowiązku, ale przede wszystkim będzie widziało zadowoloną i szczęśliwą mamę. Inną sprawą jest fakt, że dziecko oddane do żłobka czy przedszkola będzie częściej chorowało. Tego nie da się uniknąć, gdyż dzieci mają słabszą odporność i będą przynosić do domu (przynajmniej na początku) wszystkie choroby. Musisz liczyć się z tym, że niespodziewanie, godzinę po przyjściu do pracy, możesz otrzymać telefon ze żłobka, że dziecko ma gorączkę i trzeba je zabrać do domu. Wracając do pracy trzeba mieć świadomość, że takie sytuacje niestety będą się zdarzać. U niektórych mam częściej, u innych rzadziej. A Wy, drogie Mamy, co myślicie o powrocie do pracy? Kiedy Waszym zdaniem jest ten najlepszy moment? Może w tej sprawie wypowie się też jakiś Tata? |
AutorWpisy zawierają moje spostrzeżenia, oparte na osobistych doświadczeniach lub zaobserwowane w bliższym lub dalszym otoczeniu. Nie musisz się ze mną zgadzać. Szanuję prawo do posiadania odmiennych poglądów, a nawet uważam, że całe piękno polega na tym, że ludzie są różnorodni i dzięki temu uzupełniają się i nawzajem inspirują. Jeśli zechcesz napisać o swoich doświadczeniach w komentarzach, sprawisz mi wielką radość 😊 Archiwa
Styczeń 2021
Kategorie
Wszystkie
|