Kategorie
Blog

Światowy bestseller Roberta Fulghuma – dobra lektura na długie wieczory

Robert Fulghum „Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu.”

 

Światowy bestseller skłaniający do refleksji na temat przedszkola?

​      Moim zdaniem niekoniecznie na temat przedszkola, ale na pewno na temat rodziców, wychowawców, dziadków i wszystkich tych, których postawy i zachowania mogą obserwować dzieci od najmłodszych lat życia. Jako rodzice bowiem stajemy się pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami swoich dzieci. W dużej mierze kształtujemy ich poglądy, stosunek do świata i wzór relacji z innymi ludźmi. Książka Roberta Fulghuma „Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu”  nie mówi wprost o wychowaniu, ale moim zdaniem wiele myśli w niej zawartych powinno stać się drogowskazem dla wszystkich rodziców.

Światowy bestseller, a ja…

​      Książkę Roberta Fulghuma poleciła mi osoba, która jest dla mnie autorytetem, więc zabrałam się za czytanie z zapałem. Dzieło tego amerykańskiego pastora jest zbiorem krótkich esejów, anegdot i opowiadań. Przez kilka pierwszych opowieści nie mogłam się jednak do niej przekonać, gdyż spodziewałam się jakichś rewolucyjnych tez (na co wskazywał moim zdaniem tytuł), a tymczasem autor opisał banalne historyjki z życia codziennego, niemające dla innych znaczenia,  co gorsze – poza wypisaniem zbioru zasad na pierwszych stronach książki – nie odwołując się w nich w żaden sposób do wieku przedszkolnego.
Książkę odłożyłam na półkę. I tak minęło trochę czasu, jednak czułam, że powinnam po nią sięgnąć, bo być może kilka stron dalej dotrę do sedna, przeczytam najważniejszą myśl. Był schyłek lata i w końcu trochę ustąpiły upały. Siedziałam więc na tarasie i wsłuchiwałam się w szum drzew. Czytałam kolejne rozdziały „Wszystkiego, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu” i ciągle biłam się z myślami, czy polecać ją innym. Czekałam, aż dokonam odkrycia: „ach!… więc to tak”. Przewracałam kolejne strony, jednak nic takiego nie następowało. A jednak! Po czasie stwierdziłam, że „to nic” to właśnie sens,  gdyż życie jest zwyczajne i przyziemne (dosłownie!), i nie za często daje możliwość wydania z siebie okrzyku: „Eureka!”
Z czasem zaczęło docierać do mojej świadomości, że historie opisane przez Fulghuma  są ponadczasowe i uniwersalne. Tak jak zasady, których uczy się dziecko w przedszkolu. Zasady dobrego wychowania, funkcjonowania w społeczeństwie, normy moralne… Przyswojone w dzieciństwie, zostają na całe życie. „Zwracaj uwagę, jak cudowne jest wszystko, co ciebie otacza. Pamiętaj o maleńkim nasionku w styropianowej doniczce, które się zakorzenia, rośnie, ale tak naprawdę nikt nie wie, jak to się dzieje i dlaczego, a z nami wszystkimi jest podobnie” – pisze autor.
      ​Uświadomiłam sobie również, że to nie jest książka, którą czyta się jednym tchem. Wymaga ona przerw na refleksję, uczy pozytywnego spojrzenia na świat, a więc często uczy nas po prostu nowego spojrzenia na świat (tak, w moim przypadku!). Nie chcę tutaj przywoływać opisanych historii, gdyż najprawdopodobniej do każdego z nas przemówią zupełnie inne opowiadania, tak jak życie każdego z nas jest zupełnie inne. Odwołam się jednak do dwóch fragmentów.

Buduj relacje z ludźmi

​Poruszyła mnie historia o przywiązaniu do fryzjera, który ścinał Fulghumowi włosy raz w miesiącu przez kilkanaście lat, aż do momentu, gdy zmienił zawód. Autor opowiada o szacunku, jaki po pewnym czasie zaczął odczuwać względem tego człowieka, o budującej się więzi między nimi, o rozmowach i ważnej obecności takich ludzi w życiu drugiego człowieka. Wzbudziło to moją refleksję na temat tego, czy dzisiaj spotykamy takich ludzi i czy potrafimy budować takie relacje? Mam wrażenie, że to zjawisko jest charakterystyczne jedynie dla małych miasteczek, małych skupisk ludzkich, osieli, lokalnych sklepów (sama do takiego czasem zaglądam). Tego nie można doświadczyć w wielkich marketach, w miastach, gdzie wszyscy są anonimowi, gdzie wszyscy się spieszą, nie widzą przechodniów obok siebie, zamyśleni wsiadają do środków komunikacji miejskiej, gdzie nie podnoszą głowy znad swoich smartfonów. Życie toczy się w pędzie, wszystko wiruje dookoła, a prawdziwych relacji i prawdziwego bycia można doświadczyć jedynie po zwolnieniu, zatrzymaniu się na chwilę, pozwoleniu na „stratę czasu” na rozmowę o błahostkach z sąsiadem, znajomym. Slow down!

Nie poddawaj się!

​Poruszająca i motywująca jest również – znana przecież prawie wszystkim – historia Beethovena, który zupełnie głuchy, pokonał przeciwności losu i skomponował Dziewiątą symfonię. On ją wymyślił, nigdy jej nie słyszał. Dla Fulghuma jest to argument i antidotum na wszelkie smutki przychodzące na człowieka w chwilach poczucia niesprawiedliwości losu ( „Ten cały majestat, ten rwący strumień RADOŚCI i uniesienia wytrysnął ze smutków i trosk, z wielkich rozczarowań i frustracji, z bezdennej wiecznej ciszy”– pisze autor o Dziewiątej symfonii).

W wielu fragmentach Robert Fulghum dowodzi, że życie ludzkie, mimo iż bywa usiane zmartwieniami, przeciwnościami losu i zmierza nieuchronnie ku śmierci, jest jednak wielkim darem i warto cieszyć się jego każdą chwilą. Pokazuje, że człowiek potrafi zdobyć się na wielką odwagę i ma siłę, by realizować swoje marzenia. Podkreśla, że „(…) jeśli marzenia i serce idą w parze, a wyobraźnia potrafi wykorzystać to, co jest pod ręką, wszystko jest możliwe”. Parafrazując te słowa, osoba, która poleciła mi tę książkę mówiła zawsze: „Zostaliśmy wyposażeni we wszystko, co jest nam potrzebne, by osiągnąć to, o czym marzymy. Musimy jedynie pokonać bariery, które nakładamy sobie sami, które narzuca nam środowisko, wmawiając nam: To niemożliwe! To nie może się udać”. A przecież Beethowen pokazał, że nawet nie słysząc, można stworzyć arcydzieło.

A jednak wychowanie

​​     Zachęcam więc i Ciebie do przeczytania tej książki. Może znajdziesz w niej opowieść, która Cię zainspiruje, zmotywuje do zmiany spojrzenia na życie i świat. Może przypomnisz sobie to, co drzemie gdzieś w Twojej świadomości, a o czym w wirze życia często zapominasz, że najważniejsze są proste i podstawowe wartości przekazane dziecku, które później stają się jego fundamentem na całe życie. Może sama/sam wrócisz do tych wartości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *